Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Odzyskać Polaków dla Polski

Treść

Czy Kaczyński przestał dostrzegać istnienie i aktywność obozu zdrady? Z pewnością nie, ale w trudnym, może zwrotnym momencie dziejów narodowych uznał za konieczną zmianę priorytetów – zamiast walki z postkomunizmem trzeba podjąć walkę o odzyskanie Polaków dla Polski i polskości.

Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego o dokonanej „w drodze czynnego żalu” przemianie postkomunistów w lewicę w środowiskach PO i SLD wzbudziła w szyderczy śmiech, na prawicy oskarżenia o cynizm, a wśród komentatorów niedowierzanie. Publicysta Dominik Zdort w artykule Mam nadzieję, że kandydaci bezczelnie kłamią napisał: „Jarosław Kaczyński staje w ostatnich dniach na uszach, aby zniechęcić do udziału w II turze wyborów swój »żelazny« elektorat. Czyli tych, którzy wierzyli mu, gdy przez lata mówił, że SLD zasługuje na rozwiązanie, a Józef Oleksy robił w partyjnym aparacie karierę w związku z Rosją”. Czy rzeczywiście mamy tylko wybór pomiędzy cynizmem a bliskim cynizmowi kłamstwem?

Ocenę trzeba rozpocząć od wydarzenia, które stało się punktem zwrotnym w myśleniu politycznym Jarosława Kaczyńskiego. Była nim tragiczna śmierć prezydenta oraz licznej grupy członków elity politycznej i społecznej. Tragedia ta miałaby ważne skutki w każdych okolicznościach, ale liderowi Prawa i Sprawiedliwości w najokrutniejszy sposób uświadomiła słabość całego polskiego obozu patriotycznego. Jego przeciwnicy polityczni natychmiast wykorzystali te śmierci do przechwycenia i podporządkowania sobie wszystkiego, co obóz patriotyczny budował w wielkim trudzie przez lata. W jednym momencie cały ten wysiłek poszedł na marne.

Byłoby zjawiskiem zrozumiałym i do zaakceptowania, gdyby tragiczna, a może spowodowana przez wrogów śmierć ukochanego brata jeszcze bardziej bolesna przez brutalny pośpiech w zawłaszczaniu państwa przez Bronisława Komorowskiego i Donalda Tuska, popchnęła Kaczyńskiego do jeszcze ostrzejszej walki z tymi, o których wszystko mówi mord na rządzie Jana Olszewskiego sprzed osiemnastu lat. Gdyby prezes PiS ogłosił wówczas świętą wojnę z postkomunizmem i całym układem agentury SB/WSW/WSI, to wszyscy porządni ludzie udzieliliby mu swojego poparcia.

Przyjmując taką postawę, stałby się może podobny do Tadeusza Kościuszki, ale z pewnością jeszcze mniej niż dowódca spod Maciejowic skuteczny. Obóz patriotyczny zostałby szczelnie ogrodzony medialnym , ale i instytucjonalnym drutem kolczastym, za którym alienowałby się społecznie i pogrążał w wewnętrznych konfliktach aż do czasu kompletnego rozpadu. To właśnie Tusk i Komorowski najbardziej chcieliby, żeby człowiek, który przecież też miał lecieć do Katynia, zachował się w taki sposób.

Na szczęście okazało się, że Kaczyńskiemu starczyło siły moralnej i dojrzałości politycznej, by nie rzucić się do tak dramatycznie nierównej walki. Kaczyński uznał własną słabość. Uznał poniżającą, kompromitującą i skazującą na przegraną we frontalnej walce słabość polskiego obozu patriotycznego i wyciągnął z tego wnioski. Jak Józef Piłsudski, który widząc, że większość polskich elit pogodziła się z nieistnieniem Polski i chętnie służy zaborcom, uznał, że odbudowę polskości trzeba rozpocząć od robotników i stanął na czele Polskiej Partii Socjalistycznej, tak za testament Lecha Kaczyńskiego jego brat uznał zadanie odzyskania dla świadomości patriotycznej szerokich rzecz zwykłych Polaków, którzy zostali omamieni grubą kreską, lewą nogą i wszystkimi innymi truciznami płynącymi spod „okrągłego stołu”.

Piszę to z prawdziwym bólem serca, bo osobiście wolałbym razem z Solidarnymi’2010 pójść pod platformerskie twierdze, by żądać oddania nam Polski! Wolałbym wykrzyczeć w twarz Komorowskiemu, że nie ma prawa starać się o prezydenturę, bo jest człowiekiem bliskim WSI, a Tuskowi, że powinien podać się do dymisji, bo zawinił w sprawie 10 kwietnia i nie zmył z siebie zbrodni z 4 czerwca 1992 r. Zamiast uznawania „Kata”, „Minima” i „Olina” za lewicę wolałbym przystąpienie do ich natychmiastowej eliminacji z polskiego życia politycznego.

Wolałbym, ale wiem, że obóz patriotyczny jest zbyt słaby, aby móc nie dopuścić ich do wpływu na polskie sprawy. Czy Kaczyński przestał dostrzegać istnienie i aktywność obozu zdrady? Z pewnością nie, ale w trudnym, może zwrotnym momencie dziejów narodowych uznał za konieczną zmianę priorytetów – zamiast walki z postkomunizmem trzeba podjąć walkę o odzyskanie Polaków dla Polski i polskości. Uważny słuchacz winien jednak umieć w tej nowej pieśni rozpoznać melodię z Pana Tadeusza i wierzyć w jej skutek:

„Aż Klucznik pojął Mistrza, zakrył ręką lica
I krzyknął: znam! znam głos ten! to jest Targowica!”

piątek, 02 lipca 2010 20:48
źródło/autor Krzysztof Wyszkowski

Autor: bj

Tagi: Polska patriotyzm